Moi drodzy,
Z publikacją tego posta zbierałam się od kilku miesięcy, ale w konsekwencji postanowiłam upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i pokazać jednocześnie efekt remontu kuchni moich rodziców i jej świąteczną dekorację. Muszę się rozpisać, bo historia jest długa ;)
Z publikacją tego posta zbierałam się od kilku miesięcy, ale w konsekwencji postanowiłam upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i pokazać jednocześnie efekt remontu kuchni moich rodziców i jej świąteczną dekorację. Muszę się rozpisać, bo historia jest długa ;)
Ale zacznę od początku. Kuchnia w moim domu rodzinnym ma około 21 lat. Podłoga jest w takim wieku jak dom i jest to drewniana, lakierowana, nieco wysłużona deska dębowa. Kuchnia remontowana była ponad 15 lat temu. z tamtego czasu pochodziły meble i wątpliwej urody płytki ścienne. Mama już od kilku lat wałkowała temat remontu, ale odzewu nie było ;) Aż do tego lata. Wiadomo, że nie wszyscy dysponują dużym budżetem, więc i mama nie chciała metamorfozy z prawdziwego zdarzenia, a jedynie wymianę mebli, w których kompletnie nie można było pomieścić wszystkich kuchennych rzeczy i brakowało większego blatu roboczego. Osobiście nie podobał mi się ten pomysł, bo co to za remont, kiedy meble nowiuteńkie, a na ścianie takie obskurne płytki... Ale cóż było robić. Takim sposobem zaniechałam zdjęć BEFORE.
Jedyną poprawką miało być szpachlowanie sufitu i filara kominowego nad płytkami (zdjęcie poniżej). Na filarze tym stała od zawsze kuchenka, obok niej butla gazowa, a reszta mebli i lodówka na ścianie obok. Szafki były stojące i wiszące (tych już na zdjęciach zabrakło).
W trakcie pomiarów i szpachlowania, razem z tatą doszliśmy do wniosku, że jednak remont generalny jest absolutnie konieczny i trzeba dołożyć "nieco" pieniędzy. Takim sposobem z radością wzięłam w ręce młotek i dłuto, a płytki odeszły w niepamięć. Wszystkie ściany zostały zaszpachlowane i wyrównane.
Jedyną poprawką miało być szpachlowanie sufitu i filara kominowego nad płytkami (zdjęcie poniżej). Na filarze tym stała od zawsze kuchenka, obok niej butla gazowa, a reszta mebli i lodówka na ścianie obok. Szafki były stojące i wiszące (tych już na zdjęciach zabrakło).
W trakcie pomiarów i szpachlowania, razem z tatą doszliśmy do wniosku, że jednak remont generalny jest absolutnie konieczny i trzeba dołożyć "nieco" pieniędzy. Takim sposobem z radością wzięłam w ręce młotek i dłuto, a płytki odeszły w niepamięć. Wszystkie ściany zostały zaszpachlowane i wyrównane.
Widok adekwatny do remontu : folia, gruz, kurz i naczynia po obiedzie ;)
Niemal połowę kuchni okupował narożnik sosnowy wraz ze stołem.
Ściana pozbawiona płytek czekała na hydraulika, który miał dostosować kran do nowego zlewu, czyli rozmieścić rurki tak, aby kran wychodził z blatu. Przerobieniem instalacji elektrycznej zajął się mój tata, który jest elektrykiem.
Kuchnia w nowym wydaniu miała wyglądać tak:
- filar pozostaje niezagospodarowany
- meble zaczynają się od zlewu i tworzą literę L sięgającą do ściany za oknem
- wiszące szafki jedynie nad zlewem + jedna wąska obok
- następnie okap
- wąska wnęka między filarem a zlewem, w której kiedyś wisiał jedynie wieszak na 5 kubków, zostaje zastąpiona wysoką przeszkloną szafką z czterema półkami
- parapet zostaje zdjęty, skuty o kilka centymetrów, aby blat roboczy tworzył z nim całość
- lodówka staje na samym końcu
Mama za nic w świecie nie chciała słyszeć o białych meblach i do samego końca upierała się, że będą brązowe. O zgrozo, jak można zrobić ciemne meble w małej kuchni z południowym oknem? Na szczęście nie dałam za wygraną ;) Meble są białe, mają klasyczne fronty i blat w kolorze dębu, który bardzo ociepla jasne wnętrze kuchni. Uchwyty miały być złote, ale niestety moja wizja legła w gruzach, gdy okazało się, że już ich nie produkują. Do tej pory zastanawiam się jak to jest możliwe. Niestety musiałam moją wizję zmienić i wybrałam takie same, ale srebrne satynowe. Ściany miały być białe, ale na to mama już się absolutnie nie zgodziła ;) A szkoda, bo byłaby większa możliwość dobrania dodatków, a przy pastelowym kolorze, który został użyty, będzie to nieco ograniczone.
Obok kuchenki stanęło bardzo wygodne i poręczne, wysuwane cargo.
Ścianę obok okapu (nad ekspresem) chciałabym zagospodarować kilkoma półkami, na których będzie można ustawić przydatne pojemniki i koszyki, a także zrobić jakąś aranżację kuchenną z dodatkiem ciekawych dekoracji. Na półki niestety nie wystarczyło funduszy, ale mam nadzieję, że uda się to niedługo nadrobić.
Przy okazji świąteczne ciasteczka :)
Na tej ścianie stoi tymczasowy stary stół, ale nie wypadało ustawić go do zdjęć ;)
Widać też nowe listwy przypodłogowe i porównanie z listwami z korytarza.
Złoty żyrandol, który został zakupiony w Galerii Staroci za 80 zł po to, żeby pasował do złotych uchwytów, których w konsekwencji nie ma...
Jak ekonomicznie, to ekonomicznie. Taborety z IKEA (15 zł/szt) ;)
Na dzień dzisiejszy kuchnia czeka jeszcze na okap, nową lodówkę i nowy stół.
W czasie świątecznych porządków i bieganiny, udało mi się w ekspresowym tempie wykonać kilka zdjęć efektu końcowego:
Obok kuchenki stanęło bardzo wygodne i poręczne, wysuwane cargo.
Ścianę obok okapu (nad ekspresem) chciałabym zagospodarować kilkoma półkami, na których będzie można ustawić przydatne pojemniki i koszyki, a także zrobić jakąś aranżację kuchenną z dodatkiem ciekawych dekoracji. Na półki niestety nie wystarczyło funduszy, ale mam nadzieję, że uda się to niedługo nadrobić.
Chciałam, żeby w meblach było maksymalnie dużo szuflad, ponieważ moim zdaniem łatwiej jest w nich przechowywać rzeczy i utrzymać porządek (teraz wiem, że był to dobry pomysł). Tradycyjnie róg zagospodarowany został pomiestną szafką narożną.
Blat roboczy połączony z parapetem. Grzejnik pod oknem został zabudowany, więc w blacie znajduje się kratka odprowadzająca ciepło. Różnica w miejscu do przygotowania posiłków jest teraz ogromna, w porównaniu do starych mebli.
Przy okazji świąteczne ciasteczka :)
Na tej ścianie stoi tymczasowy stary stół, ale nie wypadało ustawić go do zdjęć ;)
Widać też nowe listwy przypodłogowe i porównanie z listwami z korytarza.
Złoty żyrandol, który został zakupiony w Galerii Staroci za 80 zł po to, żeby pasował do złotych uchwytów, których w konsekwencji nie ma...
Jak ekonomicznie, to ekonomicznie. Taborety z IKEA (15 zł/szt) ;)
Wieniec z jodły, który został wczoraj skręcony, więc jest świeżutki i pięknie pachnie.
I tak to właśnie wygląda w dużym skrócie. w efekcie mama jest szczęśliwa i uważa, że jest to kuchnia jej marzeń (choć tak się przed tą bielą broniła...). Tak przy okazji, podziwiam wszystkich projektantów wnętrz, którzy muszą do swoich pomysłów przekonywać upartych klientów. Z moja mamą nie było łatwo, ale zawsze to mama, a nie źródło moich dochodów ;)
Mam nadzieję, że spodobała Wam się ta metamorfoza. Miało być jasno i przytulnie, więc myślę, że się udało :)
W tych ostatnich dniach szaleńczej krzątaniny chciałabym Wam złożyć najpiękniejsze życzenia, szczęśliwych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia oraz nabrania sił do tworzenia kolejnych niesamowitych wpisów. Dziękuję wszystkim z Was, którzy do mnie w tym roku zawędrowali i pozostali na dłużej :)
POZDRAWIAM WAS SERDECZNIE
Sylwia
Sylwia
Jest pięknie! A jak dopieścisz ją dodatkami- będzie wprost cudownie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia Sylwio i Tobie również ślę moc pozytywnej świątecznej i noworocznej energii!
Marta :)))
Dziękuję pięknie za życzenia i miłe słowa w sprawie kuchni ;)
UsuńAleż metamorfoza :) Piękna elegancka biel i dodające energii beże. Super!
OdpowiedzUsuńDziękuję Anita. Nie jestem projektantką, więc miałam trochę obaw przed pokazaniem tej kuchni, ale tym bardziej cieszę się, że się spodobała. Przesyłam Ci najpiękniejsze świąteczne życzenia :)
UsuńPRzepięknie to wszystko wygląda :) Myślę, że brak białych ścian to w tym wypadku absolutnie nie jest minus! Wszystko razem wygląda naprawdę uroczo :)
OdpowiedzUsuńDzięki Ola. Jest mi bardzo miło czytać tak pozytywne opinie :)
UsuńBrawa ogromne! Białe meble to strzał w 10 :) A gdy przyjdą kuchenne dodatki będzie idealnie.
OdpowiedzUsuńPozdrowiam serdecznie, Marta
Marta, dziękuję Ci serdecznie za miłe, jak zwykle, słowa :) i w tych ostatnich chwilach starego roku życzę Ci wiele zapału do pracy i tworzenia kolejnych cudownych projektów DIY ;)
UsuńKuchnia piękna, jasna, naturalna i ramiakowe fronty, które uwielbiam!:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciesze się, że mogłam spróbować sił jako samozwańcza projektantka, ale jeszcze bardziej cieszy mnie to, że spotykam się z tak pozytywnymi opiniami :) To dla mnie duża motywacja na przyszłość. Pozdrawiam Cię serdecznie.
UsuńKuchnia na medal ! Piekna podłoga...
OdpowiedzUsuńJak wino - im starsza tym ładniejsza ;) Dziękuje i pozdrawiam!
UsuńCześć ! Bardzo mi się spodobała Twoja metamorfoza :) Gdzie kupiłaś listwy? Szukam dokłądnie takich. Pozdrawiam, M
OdpowiedzUsuńCześć ! Bardzo mi się spodobała Twoja metamorfoza :) Gdzie kupiłaś listwy? Szukam dokłądnie takich. Pozdrawiam, M
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy :) Listwy kupiłam w Obi. Są one wykonane z MDF-u. Mają tam całkiem spory wybór wzorów - od gładkich do bardziej ozdobnych. Kosztowały 25zł/szt (2,5 m). Widziałam w jakimś sklepie internetowym identyczne, ale były o 10 zł droższe... Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńA jak z cieplem w kuchni nie jest ograniczone przez zabudowane meble Mam podobny schemat i nie wiem czy zabudowac szafkami czy sam blat zamiast stołu Przez brak ogrzewania podłogowego musi być grzejnik
OdpowiedzUsuńNie ma z tym żadnego problemu. Kratka zainstalowana w blacie uwalnia ciepło z grzejnika, więc mogę ze spokojnym sumieniem polecić to rozwiązania, bo w przypadku kuchni rodziców pomogło w bardzo funkcjonalny sposób zagospodarować przestrzeń.
UsuńA jak się ma kwestia np odpowietrzenia grzejnika? czy np w przypadku awarii dojście jest całkowicie uniemożliwione czy szafka w tym miejscu od tyłu nie jest zabudowana??
Usuń