Witajcie!
Dziś piszę po raz pierwszy z malowniczego miasteczka położonego 30 km od Monachium. Pogoda nie zachęca do spacerów, więc pomyślałam, że zrobię mały wstęp do serii postów o naszej ekstremalnej przeprowadzce. Nieustające prace w mieszkaniu dają mi się we znaki, jestem totalnie zmęczona, ale jednocześnie zadowolona, że mieszkanie powoli nabiera odpowiedniego wyglądu. Szpachlowanie i malowanie, które przeprowadził mój mąż, znacznie polepszyło kondycję wnętrza, ale pracy jest jeszcze co niemiara. Zdążyłam już dociąć i przykleić listwy przypodłogowe oraz zamaskować akrylem niedoskonałości wynikające z nierównych ścian. Szerzej opowiem o tym przy kolejnych wpisach. Skręciliśmy też meble, zamontowaliśmy rolety i mniej więcej posegregowaliśmy dobytek na właściwe miejsca. Muszę jeszcze domyć okna po poprzednich, niezbyt precyzyjnych malowaniach ścian, a później zostanie już tylko generalne sprzątanie i... dekorowanie ;)
Zanim opiszę Wam prace, które wykonaliśmy, chciałabym pokazać stan mieszkania "PRZED", czyli za czasów poprzednich lokatorów. Pisałam już, że nie dbano o nie jak należy i stąd wynika ogrom pracy, który musimy tu włożyć. Oczywiście wiąże się to z dodatkowymi kosztami, ale mieliśmy wyboru. Znalezienie mieszkania w tym rejonie zajęło nam bardzo wiele czasu, więc nie było czasu na marudzenie, ale szczerze mówiąc spodziewałam się po niemieckim mieszkaniu nieco lepszej kondycji...
To jest pokój, który teraz będzie należał do Uli. Zdjęcia robione były telefonem, stąd ich słaba jakość. Ale może to i lepiej, że nie widać tych wszystkich mankamentów :)
Szafa została z nami, ponieważ jest bardzo pojemna i dodatkowo nie chcieliśmy inwestować we wszystkie nowe meble.
Korytarz. Teraz jest bez szafy, ale mam zamiar postawić na jej miejscu szeroki biały wieszak na kółkach, którego nazwy nie pamiętam(IKEA).
Łazienka do baaaaardzo generalnego sprzątania ;) Rewelacji nie ma, ale przecież nie będziemy w wynajmowanym mieszkaniu robić rewolucji remontow0-wykończeniowej.
Meble w kuchni też zostały. Podobno są z jednego kompletu, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, zwłaszcza że część górnych jest matowa a część z połyskiem. Dodatkowo, ich monter powinien dostać nagrodę za najmniej symetryczne dopasowanie... No i będziemy musieli wymienić jedną ze skrzyń pod zlewem, ponieważ najprawdopodobniej kapała na nią woda z nieszczelnej rury, i wiadomo jakie są konsekwencje.
Na zdjęciach może tego nie widać, ale listwy przypodłogowe przybite były za pomocą gwoździ, odrapane i ze śladami farby. Na szczęście już są wymienione.
No i te nieszczęsne płytki, które chciałabym pomalować jakąś odpowiednią farbą. Jeśli macie jakiś pomysł, czekam na podpowiedzi.
Pokój dzienny. A w pokoju dziennym i w reszcie mieszkania mój mąż doliczył się 46 kołków montażowych w ścianach. I taką samą ilość musiał zaszpachlować ;) W tym pomieszczeniu nie zostało nic z poprzedniego wystroju.
Niebawem dostarczę Wam kolejnych nowinek z postępu prac, więc już teraz zapraszam na WIELKĄ PRZEPROWADZKĘ cz.2
POZDRAWIAM SERDECZNIE,
Sylwia
Dużo ciężkiej ale SATYSFAKCJONUJĄCEJ pracy przed Tobą Sylwio! Czekam z niecierpliwością na efekty! Powodzenia :))
OdpowiedzUsuńMarta, odrobina efektów już jest i bardzo mnie to cieszy, dlatego nie mogę się doczekać kiedy się nimi podzielę. Czym prędzej postaram się dodawać kolejne posty :)
UsuńSylwia, dużo dziewczyn używa farb firmy v33 do malowania kafelek. Poszukaj, m.in. Pani to potrafi.
OdpowiedzUsuńDużo pracy przed Wami, ale to przyjemna robota :) Czekam z niecierpliwością na efekty.
Agnieszka
Też słyszałam o tej farbie. Jeśli nie znajdę innej, będę musiała zainwestować te 100zł ;) Na dzień dzisiejszy zostało mi jeszcze czyszczenie okien z zaschniętej farby i domalowanie wnęk okiennych i drobne prace porządkowe. Później przejdę do rozstawiania mebli itd. :)
UsuńGdy dzisiaj myślę, że miałabym się wyprowadzić, zaczynam się bać...serio. niewyobrażalne. jestem osobą, której przeprowadzka sprawiłaby wielki kłopot, masę stresów.... Podziwiam wszystkim, którym idzie to w miarę sprawnie.
OdpowiedzUsuńJa nienawidzę przeprowadzek, a mamy już za sobą niestety kilka... Plusem jest to, że każda kolejna uczy lepszej organizacji, więc za każdym razem idzie sprawniej. Ta była ekstremalna, bo ponad 1000 km. Mam nadzieję, że kolejna będzie już do naszego własnego domu :)
UsuńSpoko kilka delikanych zmian i będzie przytulnie i pięknie :)
OdpowiedzUsuńOd tych delikatnych zmian już mam wszędzie zakwasy ;) Ale za tydzień już może odetchnę, bo większość pracy mam za sobą :)
UsuńKtoś maił bardzo specyficzny gust w przypadku doboru kolorów na ścianę ;) hihihih Sylwia zmienisz parę rzeczy, dołożysz dodatki tanim kosztem i będzie na pewno znacznie znacznie przytulniej i po Waszemu :) trzymam mocno kciuki! To Ty już jesteś na emigracji można powiedzieć :(
OdpowiedzUsuńO tym guście i jakości prac wykończeniowych można by rozmawiać godzinami ;) Na emigracji jesteśmy już prawie dwa tygodnie. W sumie, gorszą sprawą niż naprawianie błędów dekoratorskich jest załatwianie wszystkich formalności związanych z przyjazdem tutaj. Papierologii nie ma końca ;) Powoli oswajam się z nowym miejscem, a szpachla i klej montażowy znacznie poprawiają mi nastawienie do nowej rzeczywistości :) Będę na bieżąco informowała o postępach w mieszkaniu :)
UsuńSuper wpis! Ja kilka dni temu przeprowadziłam się do nowego mieszkania i przyznam, że to było spore wyzwanie. Jeszcze tylko czekam na dużą szafę na wymiar i wszystko będzie gotowe.
OdpowiedzUsuń