10/10/2018

KONIEC PRZESTOJU, i to w co najmniej trzech dziedzinach...





Witajcie!  (ależ mi brakowało tego powitania...)

Po pierwsze jestem Wam chyba winna kilka słów wyjaśnień z powodu tak długiej nieobecności. Ci z Was, którzy od dawna mnie o to podpytują, już wiedzą, że... spodziewamy się drugiego dziecka :) I chociaż ciąża przebiega bez komplikacji, ja przez pierwsze sześć miesięcy czułam się fatalnie (tak, tak, to już 7 miesiąc!). O ile z Urszulką nie miałam wielu dolegliwości, tak teraz mogłabym swój stan przyrównać do wymieszania grypy i depresji z dodatkiem niewyjaśnionego wstrętu do sprzętów elektronicznych (telefon, komputer, telewizor). Z tego też powodu z ogromna przykrością stwierdzam, że zaniedbałam nieco bloga i Instagram. Ale myślę, że ich odkurzenie nie zajmie mi wiele czasu. Zwłaszcza że poczyniliśmy już pierwsze prace w  związku z niedługim przybyciem nowego członka rodziny i byłoby mi przykro, gdybym tymi pracami nie podzieliła się z moimi wiernymi czytelnikami.

W przypływie sił witalnych, pozwoliłam sobie na zrobienie zestawienia, które mniej więcej zobrazuje przyszły wygląd pokoiku. Piszę "pokoiku", bo, jak większość naszych sypialni, ma niecałe 10 mkw. Część wyposażenia jest już zainstalowana. Pozostały jedynie dodatki i dekoracje, co do których trwają jeszcze ostatnie ustalenia. Generalnie, tematem przewodnim stał się las i szeroko pojęta natura. Nie zabraknie więc zieleni, drewna i obecności wszelkiego rodzaju stworzeń leśnych (od zwierzątek po skrzaty). Stonowaną kolorystykę chcielibyśmy przełamać kontrastami, które w przyszłości zaciekawią małego mieszkańca. W pokoju miała jeszcze zagościć tapeta z wizerunkiem desek, jednak na chwilę obecną wstrzymaliśmy się z tym pomysłem. Może po dłuższym użytkowaniu stwierdzimy, że jest tym, czego w tu właśnie brakuje lub całkiem z niej zrezygnujemy.

Większość mebli i wyposażenia pochodzi z Ikea. Osobiście najbardziej cieszy mnie fotel do karmienia, którego bardzo brakowało mi poprzednim razem. 









Na dzień dzisiejszy w pokoju są już pomalowane ściany, ułożone panele, przyklejone listwy przypodłogowe i skręcone meble. Na drzwi czekamy jeszcze do końca listopada, ponieważ są one malowane proszkowo i ich produkcja trwa nieco dłużej. Przypomnę, że będzie to model FIORD z Pol-Skone.




Długo zastanawiałam się, w jakiej stylistyce urządzić pokoik. Po pierwsze ze względu na niepewność co do płci. Jednak kiedy po raz kolejny potwierdzono nam, że będziemy mieć syna, sprawa była już prostsza. A trop (nomen omen) poddał mi ten przepiękny plakat, który znalazłam i zamówiłam na thebears.pl. Jednogłośnie stwierdziliśmy, że leśne zwierzątka sprawdza się tu idealnie.





Bardzo długo szukałam też odpowiednich zasłon. A właściwie zasłon w odpowiednim kolorze, który nie będzie ani zbyt jaskrawy, ani turkusowy. I po jakimś czasie trafiłam na model, który do tematów leśnych pasował jak ulał. Choć cena nie była wysoka (29zł/szuka), materiał okazał się bardzo solidny i myślę, że będzie dobrze chronił przed słońcem bez konieczności montowania rolet. Czekam tylko na powrót męża, który zamontuje karnisz i będziemy mogli zrobić próbę generalną.
Dodam, że w rzeczywistości zasłony mają nieco bardziej "soczysty" odcień. Kiedy będą już wisiały, postaram się zrobić dokładniejsze zdjęcia.








Korzystam z okazji, że komoda jest już w użytku i w wolnych chwilach szykuję wyprawkę i garderobę dla małego Chrobotka. Wbrew pozorom, nie zostało na to już tak wiele czasu.







Jak więc widzicie, szykuje mi się naprawdę duuuużo pracy i przestój kończy się u mnie w niejednej dziedzinie :) Jest to jednak zmiana, która ogromnie cieszy.

Ale najbardziej cieszy mnie jednak to, że Urszulka bardzo czeka na braciszka i chętnie pomaga w przygotowaniach. Mam nadzieję, że tak już zostanie...

A tymczasem przesyłam Wam uściski i zapraszam do śledzenia kolejnych wpisów, które postaram się dodawać już częściej niż raz na pół roku :)


Sylwia

4/13/2018

ZESTAWIENIE - BIAŁE SZAFKI KUCHENNE + BIAŁE PŁYTKI





Biel w kuchni nie jest czymś nowatorskim i odkrywczym, ale bardzo często spotykam się z opiniami, że biała kuchnia jest najzwyczajniej w świecie nudna, a w połączeniu z białymi płytkami grozi wręcz stanami depresyjnymi. No cóż, ile osób, tyle opinii. Osobiście uwielbiam kuchnie pod wieloma postaciami, również kolorystycznymi, ale kiedy zaczynam rozważać różne warianty, natychmiast pojawia się niepokój pod tytułem "czy do tych mebli/płytek będą pasowały inne dodatki, kiedy przyjdzie chęć na małą odmianę?" I właśnie wtedy uaktywnia się moje umiłowanie bezpieczeństwa wnętrzarskiego, przez niektórych nazywane strefą komfortu lub brakiem odwagi :D Podpowiada mi ono, że im mniej wariacji, tym kuchnia staje się bardziej ponadczasowa i przystosowana do przeróżnych liftingów w przyszłości. O ile nad kolorem frontów mogłabym się jeszcze zastanowić, tak płytki już chyba na 99% wybierzemy w kolorze białym - oczywiście za te 50 lat... :D 
Żeby jednak nie komplikować sprawy, postanowiłam zastosować dziś total look i połączyć białe meble z białymi płytkami. A co mi tam, niechaj wyjdę na tchórza!


Opcją numer jeden został na mojej liście marmur, a właściwie jego podobizna. I nie tylko ze względu na cenę prawdziwego marmuru, ale przede wszystkim na kłopotliwość użytkowania go w kuchni (o tym może przy innej okazji). Bardzo podoba mi się na naszym rynku produkt nazwany gresem wielkoformatowym, który po pierwsze świetnie imituje marmur, a po drugie ogranicza do minimum konieczność stosowania fug, co daje świetny, nowoczesny efekt. W naszych polskich niewielkich kuchniach wystarczy czasami 2-4 płyt takich, jak poniżej, aby pokryć ścianę nad blatem. Należy jednak pamiętać, aby wybierać wizerunek marmuru o jak najmniejszym użyleniu, bo wtedy kuchnia będzie wyglądała bardziej subtelnie. 
Miłośnikom kuchni w bardziej tradycyjnym wydaniu polecam kafelki lub mozaikę z motywem marmuru. Co do użylenia, moja rada jest taka sama - mniej znaczy więcej.










Opcją numer dwa są białe mozaiki, których wybór jest tak ogromny, że czasami nie wiadomo, którą wybrać. Spośród dostępnych wzorów, bardzo podoba mi się jodełka i arabeska. Ale są również kwadraciki, cegiełka, romby, heksagony, rybia łuska. Największy wybór mozaik w ciekawych wzorach i kolorach znalazłam w  raw decor
Jeśli szukacie podobnych rozwiązań, koniecznie sprawdźcie ich ofertę - i muszę w tym momencie zaznaczyć, że promocja nie jest sponsorowana :)








I opcja numer 3, która okazuje się być bardzo kontrowersyjna ostatnimi czasy. Chodzi o kafelki typu metro lub cegiełka. 
Jesteśmy bardzo często ofiarami trendów. Jeśli ktoś rzuci hasło, że w tym sezonie modne są zielone ściany, malujemy ściany na zielono. Jeśli dowiemy się, że trendem jest mid-century, biegniemy na targ staroci po fotel Chierowskiego. I w pewnym momencie, we wnętrzach eksponowanych w sieci, robi się takie nasycenie tymi trendami, że każdego mdli na sam widok. Ofiarą takich szeroko rozpowszechnionych trendów stały się również wspomniane kafelki, które, jakby na to nie patrzeć, są przecież kultowym, klasycznym, ponadczasowym elementem we wnętrzach. Ale od czasu do czasu słyszę głosy, że stosuje się je już zbyt często i przestają być popularne. To tak, jakby blogerki modowe stwierdziły nagle, że mała czarna jest już niemodna, bo zbyt często się ją nosi... 
Tak czy inaczej, ja tak łatwo ich nie skreśliłam, więc jak najbardziej są w kręgu naszego zainteresowania.









Prostokątne kafelki mają dodatkową tę ciekawą właściwość, że można je układać na różne sposoby i uczynić przez to mniej sztampowymi.  Poniżej kilka wzorów zaproponowanych przez Studio McGee, a w linku pod zdjęciem bardzo ciekawe zdjęcia z realizacji. Polecam.



Jeśli przerażają Was ceny niektórych produktów, weźcie pod uwagę, że zapotrzebowanie na takie płytki zwykle nie przekracza 2 mkw. W porównaniu do ceny urządzenia całej kuchni, myślę, że nie jest to aż tak ekstremalny koszt. A efekt jest często wart wydania tych dodatkowych pieniędzy, bo płytki zostaną z Wami na lata.

Sama jeszcze nie wiem, która propozycja wygra u nas, ale mam nadzieje, że zestawienie będzie pomocne zarówno dla nas, jak i dla Was.


POZDRAWIAM SERDECZNIE,
Sylwia




3/24/2018

NASZA KUCHNIA - SZAFKI, CZY OTWARTE PÓŁKI?





Prace wykończeniowe w naszym domu utknęły w martwym punkcie. Ale nie myślcie, że mnie to w jakikolwiek sposób smuci. Na wszystko przyjdzie odpowiednia pora i nie ma się co niecierpliwić. Tak naprawdę, mamy na dzień dzisiejszy wszystko, czego potrzeba do mieszkania, nawet jeśli jest to materac leżący na wylewce betonowej, prowizoryczne półki na ubrania i prześcieradła w niektórych drzwiach wewnętrznych. Jakimś cudem nie zabrakło nam opału w sezonie grzewczym, ani pieniędzy na opłacenie rachunków. Nie chodziliśmy też głodni i w podartych ubraniach :) Można więc powiedzieć, że pierwsze osiem miesięcy "na swoim" nie dało nam się aż tak bardzo we znaki. I ogólnie rzecz biorąc, nie mamy większych powodów do narzekania. Ale sami wiecie, jak to jest? Gdzieś tam z tyłu głowy pojawia się czasem myśl, że fajnie byłoby mieć już podłogę we wszystkich pokojach, wannę w dużej łazience, czy choćby ściany pomalowane w całym domu i zamontowane listwy przypodłogowe. 
Moje ciche marzenia przeważnie krążą wokół kuchni. Na chwilę obecną mamy tu trochę szafek z Obi. I nie ukrywam, że gdyby nie regały w spiżarni, byłoby ciężko w nich wszystko pomieścić. Dlatego powoli zaczynam sobie układać w głowie plan przyszłego układu, który w jak najbardziej  funkcjonalny sposób zagospodaruje tę przestrzeń. A dodam, że jest to około 16mkw + 2,6 mkw spiżarni. Zdaję sobie sprawę, że taka powierzchnia daje bardzo duże możliwości, dlatego funkcję przechowywania (szafki) chciałabym połączyć z funkcją dekoracyjną (półki, witryny).

Może zacznę od pokazania Wam obecnego wyglądu kuchni. Okno znajduje się od strony zachodniej, a dodatkowo doświetlają ją okna od strony południowej w salonie, więc jest to bardzo widna część domu.









W planerze IKEA wykonałam prawdopodobny rzut kuchni. Jej dużym atutem będzie wyspa wyposażona w dodatkowe miejsca do przechowywania (szafki z szufladami oraz szafki z półkami). Literami A, B i C zaznaczyłam poszczególne ściany.






Poniżej pokażę Wam dwie przykładowe wersje kuchni, które narysowałam i wyobraźcie sobie,  że są one zmontowane z tych oto elementów  IKEA. Jeszcze nie wiemy, czy właśnie tam będziemy je kupować, czy może wykona je stolarz, ale było mi łatwiej operować  na rysunkach tamtejszymi modułami.


Wersja 1 jest jedną z moich ulubionych ze względu na dużą ilość miejsca do przechowywania w obrębie głównego blatu roboczego. Gdyby ściana A miała być zagospodarowana właśnie w ten sposób, to na ścianie C znalazłyby się otwarte półki lub przeszklone witryny, które można w ciekawy sposób stylizować, na przykład w zależności od pory roku.


W E R S J A   1





Wersja 2 jest bardziej odważna i chyba jednak mniej funkcjonalna, ale za to bardzo kusząca. Duża część wyposażenia codziennego użytku znalazłaby się wtedy na ekspozycji. I w tym przypadku byłoby to miejsce przeznaczone do stylizacji. Wymagałaby o wiele więcej pracy i konieczności częstszego dbania o porządek. Dawałaby jednak wrażenie lekkości po wejściu do kuchni. Funkcję przechowywania, choćby zastawy stołowej, musiałaby przejąć zabudowa na ścianie C. Pamiętajcie także o wyspie, która nie jest uwzględniona na rysunkach.


W E R S J A   2















Z jednej strony ciesze się, że nie muszę tego wyboru dokonywać w najbliższym czasie. Wolę to dokładnie przemyśleć, żeby nie żałować pochopnej decyzji. Ponieważ jednak należę do osób, które cenią sobie praktyczne rozwiązania, chyba będę się skłaniać ku wersji 1.

A Wy co o tym myślicie? Jestem ciekawa każdej opinii.


Przy okazji, chciałabym Was zawiadomić, że utworzyłam stronę White Grey Pastels na fb, ale z jakichś niewyjaśnionych przyczyn nie mogę zaktualizować jej nazwy i na chwilę obecną znajdziecie ją pod nazwą Sylwia chrobot. Link przeniesie Was na stronę >>>WHITEGREYPASTELS<<<. Będzie mi bardzo miło, jeśli dołączycie do grona obserwatorów. Tam na bieżąco będę informowała Was o nowych wpisach na blogu oraz przekazywała inne, mam nadzieję ciekawe, informacje.


POZDRAWIAM SERDECZNIE,
Sylwia

3/21/2018

PRZEPIS NA DROŻDŻÓWKI Z JAGODAMI







Jakiś czas temu zrobiłam listę (raczej mało dietetycznych) potraw i przysmaków, których robienia chciałabym się nauczyć. Na pierwszych miejscach zapisałam pierogi, kopytka i pizzę. Na kolejnym znalazły się  bułeczki drożdżowe, do których zabierałam się najdłużej ze względu na nieco skomplikowany i czasochłonny proces. Co się odwlecze, to jednak nie uciecze, więc ostatnio przełamałam się i w konsekwencji naprodukowałam z podwójnej porcji około 30 pysznych bułeczek. I co więcej, mimo czasochłonności, bardzo mi się ten przepis spodobał, więc pewnie niedługo powtórzę wypieki, ale z nieco innym nadzieniem. 

A oto przepis:


zaczyn

25 g świeżych drożdży
125 ml ciepłego mleka
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka mąki pszennej

Drożdże rozdrobnić i wymieszać z resztą składników. Odstawić na 25 minut do powiększenia objętości.

ciasto

300 g mąki pszennej (typ 450)
70 g drobnego cukru
szczypta soli
1 jajko
60 g roztopionego, przestudzonego masła

W misce wymieszać mąkę, cukier i sól. Dodać zaczyn i chwilę mieszać drewnianą łyżką. Dodać jajko i wyrabiać ręcznie 10 minut na stolnicy lub blacie kuchennym. W razie "klejenia się" do blatu, podsypywać niewielką ilością mąki. Po trochu dodawać przestudzone masło i zagniatać jeszcze 5 minut. Przełożyć do miski, przykryć ściereczką i odstawić na 2 godziny w ciepłe miejsce. Po tym czasie wyjąć i jeszcze chwilę wyrabiać. Odrywać po kawałku tak, aby wyszło około 10 bułeczek.

nadzienie

1 szklanka jagód
1 łyżka mąki ziemniaczanej
(opcjonalnie dżem)

Jagody nakładać w niewielkiej ilości na środek rozpłaszczonego ciasta o grubości około 1 cm. Dokładnie zakleić i przekładać na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Jeszcze raz odstawić na 20 do ponownego wyrośnięcia.

na wierzch

1 żółtko
1 łyżka mleka

Wymieszać żółtko z mlekiem i posmarować pędzelkiem wyrośnięte bułeczki.

kruszonka

4 łyżki mąki pszennej
20 g zimnego masła
1 łyżka cukru pudru

Posmarowane żółtkiem bułeczki posypać zagniecioną kruszonką.

Piec 18-20 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (bez termoobiegu)

S M A C Z N E G O  !!!









3/09/2018

GRANATOWA TAPETA DO PRZEDPOKOJU ZA MNIEJ NIŻ 100 ZŁ






Choć od dawna jestem oddaną fanką jasnych kolorów, to są momenty, kiedy jestem gotowa na małą zdradę. Nie pod wpływem mody czy cyklicznie narzucanych trendów, ale po prostu dla zwykłego urozmaicenia przestrzeni. Ażeby było na czym oko zawiesić. I mamy w domu dwa miejsca, w których tej zdrady byłabym skłonna dokonać. Pierwszym z nich jest wiatrołap. Właściwie nie wiem, czy powinnam nazywać go wiatrołapem, ponieważ od korytarza nie oddziela go żadna ściana czy drzwi. Ale wiadomo, że chodzi o miejsce, gdzie zostawiamy buty, kurtki i parasole. W języku angielskim znany jest pod nazwą mudroom.  Dzięki naświetlom po obu stronach drzwi wejściowych, ciemna ściana nie dawałaby w tym miejscu efektu ponurego zaułka. I bardzo mnie korci, żeby taką właśnie ścianę skontrastować w przyszłości z białymi szafkami. Drugim miejscem jest pokój obecnie zagracony kartonami, ochrzczony przez Ulę gabinetem... Ta dumna nazwa już się u nas przyjęła, więc mogę jej bezkarnie używać w przestrzeni publicznej. Gabinet również widziałabym w tej dostojnej ciemnej kolorystyce. Ale pojawia się pytanie - ciemna, czyli jaka? Jest kilka popularnych ciemnych kolorów powszechnie uznawanych za luksusowe (turkus, czerń, brąz, bordo), ale według mnie najpiękniejszy jest GRANAT. A granat w połączeniu z odrobiną złota, to dopiero coś. Dochodzi jeszcze kwestia sposobu wykończenia takiej granatowej ściany. Nie zastanawiając się długo, wybrałabym spośród poniższych:





Myśląc nad sprawą nieco dłużej, doszłam do wniosku, że chyba najmniej pracochłonną i jednocześnie ciekawą opcją byłaby jednak tapeta. I nie byłabym sobą, gdybym od razu nie przeprowadziła poszukiwań takowej tapety w rozsądnej cenie. Tym razem ustaliłam próg 100 zł i przyznam w żalem, że wzory które kupiłabym od reki okazywały się poza zasięgiem finansowym. Na szczęście sytuację uratował sklep tapetuj.pl . Bardzo wygodną, jak dla mnie, funkcją jest tam szukanie tapet według kolorów. Wiem, że nie każdy sklep ma tego typu rozwiązanie, dlatego przy okazji kolejnych poszukiwań chętnie zajrzę tam jeszcze raz (dodam, że post nie jest sponsorowany!) 
Wśród pokazanych modeli, jeden jest nieco droższy, ale musiałam go dodać do zestawienia, bo jest naprawdę świetny.












Wśród tych spoza zasięgu spotykałam na przykład takie perełki, jak te poniżej. Ale wiem również, że Karolina z HOUSELOVES ma wkrótce wprowadzić swoją kolekcję tapet LINES, więc liczę na równie ciekawe wzory w przystępnych cenach. Na pewno Was o tym poinformuję.




POZDROWIENIA,
Sylwia

(post nie jest sponsorowany)

1/14/2018

NASZ DOM ZIMOWĄ PORĄ




Czekam i czekam na jakieś malownicze opady śniegu, które pozwoliłyby sfotografować nasz dom w nieco bardziej zimowej scenerii, ale chyba w najbliższym czasie się nie doczekam ;), więc postanowiłam na przedświątecznych zdjęciach pokazać Wam, jak nasz Bursztyn zmienił się po ociepleniu elewacji. 

Na razie dom pokrywa styropian, siatka i dwie warstwy kleju. Na całkowite wykończenie elewacji będziemy musieli jeszcze poczekać. Naszym pomysłem numer 1 jest cegiełka elewacyjna, która będzie idealnie pasowała do okien ze szprosami. Kiedyś Wam o tym napiszę coś więcej.

Może tego nie pamiętacie, ale dwa lata temu obiecałam, że na pierwsze święta wykonam w każde zewnętrzne okno wianek bożonarodzeniowy. Co prawda nie do końca wywiązałam się z obietnicy, bo zrobiłam tylko 5... ;), ale i tak cieszy mnie fakt, że udało się je powiesić tuż przed świętami.








Dla porównania, tak wyglądał nasz zeszłego lata. Ciężko uwierzyć, że jeszcze pół roku temu dom stał w stanie surowym...










Jako oświetlenie zewnętrzne wybraliśmy na razie najtańsze kinkiety z Obi. 

Naświetla, które wprowadziliśmy do projektu, sprawdziły się w 100% i idealnie doświetlają wnętrze domu. Polecam Wam tego typu drobne zmiany, które wpływają na komfort użytkowania domu.

Drzwi zewnętrzne, z przodu i z tyłu domu, to dwa modele z firmy KMT. Choć słyszeliśmy na ich temat przeróżne opinie, w naszym przypadku nie mamy powodów do narzekań. Poza jedną regulacją, nie mamy z nimi żadnego problemu. Myślę, że jest to również kwestia właściwie przeprowadzonego montażu. 








Nasze HYGGE zimą - cichy, ciepły domek plus filiżanka kawy o poranku :)


POZDRAWIAM SERDECZNIE,
Sylwia


1/04/2018

POKÓJ, KTÓRY MIAŁ BYĆ GARAŻEM ...




  Jeśli jesteście moimi gośćmi od dłuższego czasu, z pewnością pamiętacie, że projekt naszego domu został na etapie adaptacji mocno zmieniony i ciężko w nim dziś rozpoznać pierwotnego Bursztyna. Uznaliśmy, że będzie o wiele bardziej przestronny i komfortowy, jeśli zrezygnujemy z garażu, a ten wybudujemy obok domu i powiększymy o dodatkowe stanowisko oraz pomieszczenie gospodarcze. Dzięki temu przesunęła się również duża łazienka, która sprezentowała korytarzowi dodatkowe 6 mkw. Dało to same plusy - dodatkowy pokój, łazienka z oknem, duży korytarz z miejsce na wielką szafę.

  Dla przypomnienia pokażę Wam, czym różnił się projekt "przed" i "po".




RZUT  PRZED




RZUT  PO





  Takim właśnie sposobem zyskaliśmy dodatkowy pokój o powierzchni 14mkw, który teraz stał się pokojem Uli. Jak wspominałam w ostatnim wpisie, nasze fundusze na jego wykończenie (już po zamontowaniu drzwi) musieliśmy ograniczyć do minimum, a kupno docelowych mebli i dodatków przesunąć w czasie. Miała być złota lampa wisząca, tapeta, okrągły dywan oraz kilka dodatków ocieplających wnętrze. Jednak nawet bez tych wszystkich elementów jesteśmy zadowoleni, że tak małym kosztem udało się kompletnie wykończyć pokój Uli. Tak właściwie, jedynymi nowymi "meblami" są stojak na ubrania i półki na książki. 

  Wiem, że byliście zainteresowani kosztami wykończenia tego pokoju, dlatego zacznę od krótkiego podsumowania według kolejności wykonywanych prac.

  • grunt do ścian Śnieżka - 50 zł/10 L
  • farba do ścian Tikkurila - 100 zł/ 10 L
  • podkład pod panele podłogowe - 130 zł (7 zł/mkw)
  • panele podłogowe Dąb Turyn - 784 zł (49 zł/mkw)
  • listwa przypodłogowa biała, mdf (Obi) - 157 zł (26 zł/ 2,4 mb)
  • listwa ścienna biała, kopolimer (Castorama) - 114 zł (19 zł/2 mb)
  • półwałki drewniane, surowa sosna (Castorama) - 132 zł (11 zł/ 2,6 mb)
  • listwa przysufitowa biała, polistyren (Castorama) - 162 zł (18 zł/ 2 mb)
  • klej Soudal T-Rex 75 zł/ 3 szt.
  • akryl biały Soudal 45 zł/ 3szt.
  • silikon biały 16 zł/ szt.
  • stojak na ubrania (IKEA) - 27 zł 
  • półki na książki (IKEA) - 59,98 zł / 2 szt.
  • świąteczna poszewka (Pepco) - 15 zł
  • świąteczna skarpeta (Pepco) - 10 zł
  • jodła w doniczce (Obi) - 17 zł
  • karnisze złote (Castorama) - 150 zł/ 2 szt
  • firanki 100 zł
  • biurko 70 zł (Galeria Staroci Mleczków)

     ŁĄCZNIE - 2144 zł




Zaczynam dziś od zdjęcia, które mieliście okazję zobaczyć już jakiś czas temu na moim Instagramie. Materiał na uszycie poszewek kupiłam okazyjnie w pewnej hurtowni tkanin. Koszt tego zakupu wyniósł około 15 zł. Muszę tylko za jakiś czas wymienić wsad na nieco większy, który lepiej wypełni poszewki i nada im bardziej sprężystego wyglądu.







   Wykończenie pokoju oraz jego urządzenie przeprowadziliśmy w zupełnej tajemnicy przed Ulą. Trwało to około miesiąca i przez cały ten czas udało się sprawić, aby nasza latorośl nie miała chęci, aby tam zajrzeć. Wielka inauguracja nastąpiła dwa dni przed Wigilią. Kiedy Ula poszła do przedszkola, mieliśmy około 8 godzin na to, aby przenieść meble i urządzić wszystko "na gotowo". Ku naszej radości, kiedy powiedzieliśmy Uli, aby zajrzała do swojego pokoju, jej reakcja była nie do opisania, jakby nie wierzyła w to, co widzi. A co najśmieszniejsze, uwierzyła, że zrobiliśmy to wszystko w ciągu jednego dnia :D Nasza misja powiodła się w zupełności. Ula marzyła o różowych i złotych dodatkach, ale, jako bardzo wyrozumiałe dziecko, ze spokojem przyjęła do wiadomości, że stopniowo będzie ich przybywało w późniejszym czasie. 

Wielką radość sprawiło jej także ustrojenie swojej własnej choinki. Mam nadzieję, że samodzielne dekorowanie tego pokoju stanie się jednym z jej ulubionych zajęć. Już pracuje sama nad kolażami do ramek, które postawi na biurku. 

Jedynym problemem jest nadal dbanie o porządek, ale będziemy nad tym pracować ;) 








   Kiedy stało się jasnym, że nie ma szans na kupno nowych mebli, od razu pobieżyliśmy do naszej ulubionej Galerii Staroci, gdzie, po półgodzinnym obchodzie i ciężkich negocjacjach, kupiliśmy ten piękny sosnowy stolik. Idealnie sprawdził się w roli biurka
Cena wynegocjowana  70 zł  :D 












  Krzesło również powinno być Wam znajome, ponieważ jakiś czas temu kupiłam je we wspomnianej Galerii Staroci i nieco odnowiłam. Jeśli chcielibyście sobie przypomnieć tę metamorfozę, zajrzyjcie >>> TUTAJ <<<.









Zważając na fakt, że pokój Uli miał być początkowo garażem, uznałam, że jakiś samochód powinien tu jednak zaparkować :D 








Półki z IKEA sprawdzają się idealnie! Ula, leżąc sobie wieczorem w łóżeczku, patrzy na nie i wybiera, którą bajkę chciałaby usłyszeć na dobranoc. Co jakiś czas wymieniamy wyeksponowane książki na inne lub nowo zakupione, aby zapobiec monotonii.  Półki są świetnym miejscem na umieszczenie nie tylko książek, ale też zabawek i dekoracji. Powoli będziemy pracować nad ich stylizacją. Wbrew pozorom, nie jest to taka prosta sprawa...













Do tego obrazu, przedstawiającego Anioła Stróża czuwającego nad dziećmi, mamy wielki sentyment. Jest on pamiątką Komunii Świętej mamy mojego męża, po której nasza córka odziedziczyła swoje piękne imię. Mam wrażenie, że ten anioł czuwa nad naszą rodziną każdego dnia, bo choć łatwo nie jest, to z opresji często wychodzimy obronną ręką. 











Ula dostała tę drewnianą kuchenkę z okazji swoich drugich urodzin i przez trzy lata była jedną z jej ulubionych zabawek. A z jaką pasją na niej gotowała... A ile przypraw przy niej zużyła... I choć może nieco już z niej wyrosła, to jednak uznaliśmy, że nie można ich rozdzielić. Stanęła więc razem z innymi meblami jako pełnoprawny element wyposażenia. Była to dobra decyzja, bo kuchenka jest uwielbiana nie tylko przez Ulę, ale też przez inne młodsze dzieciaczki z naszej rodziny. 











"Panie Boże, spraw, aby mój pokój w bardzo krótkim czasie skąpany był cały w różu i brokacie. Amen" :D 









A to jeden z gwiazdkowych prezentów. Skąd ten Mikołaj wiedział, że Ula tak lubi książki? ;) Teraz chyba nie pozostaje nic innego, jak zebrać całą kolekcję. Sama w przedszkolu uwielbiałam książeczki z serii "Poczytaj mi mamo", więc nie dziwi mnie, że i Ula jest w nich zasłuchana. To bardzo przyjemny powrót do dawnych czasów.













     Ot i cała historia naszego niedoszłego garażu :D  

  Ponieważ brakuje w nim jeszcze wielu elementów, a niektóre będą systematycznie wymieniane, na pewno jeszcze nie raz będę Wam go pokazywała. Dodatkowo jest to najbardziej reprezentatywne pomieszczenie w naszym domu, a co za tym idzie, najbardziej fotogeniczne, więc spam macie murowany ;)

     A Wy jak oceniacie wykonanie naszego tajnego projektu na tym etapie? 

  Z lekkim niepokojem czekam na Wasze komentarze i chętnie odpowiem na wszelkie pytania.

POZDRAWIAM SERDECZNIE,
Sylwia