8/24/2016

KSIĄŻECZKI NA PÓŁECZKI część 1 Maria Konopnicka



Jestem staromodna... Nie da się ukryć. Z resztą, nawet nie staram się tego ukrywać, bo to jedna z moich najważniejszych cech, która determinuje moje życie. Możliwe, że jestem najstarszą trzydziestolatką na świecie :D Pod wieloma względami tęsknię do dawnych lat, gzie kierowano się nieco innymi zasadami niż obecnie. Zwłaszcza do czasów mojego dzieciństwa oraz pierwszych lat w przedszkolu i szkole. Chodziłam do małej, wiejskiej szkoły, do której uczęszczało nie więcej niż osiemdziesiąt osób, a moja klasa liczyła ich jedenaście. Miałam wtedy cudownych nauczycieli, zwłaszcza panie przedszkolanki, które zajmując sie nami i przenosząc w świat opowiadań, wierszy i piosenek sprawiły, że właśnie w książkach zakochałam się od najmłodszych lat. Uwielbiałam zapach naszej biblioteki, zapach papieru, na którym kiedyś drukowano książki oraz tę niezwykłą atmosferę, która sprawiała, że do książek mieliśmy zawsze duży szacunek. Wielkim zaszczytem była możliwość pomagania przy porządkowaniu naszej małej biblioteki.  I chyba dlatego książki stały mi bardzo bliskie. Były najpiękniejszym prezentem na urodziny i na Gwiazdkę. Prezentem bardziej pożądanym niż najlepsze zabawki. Później przyszła pora na lektury szkolne. Jedne lubiłam mniej, inne bardziej, ale wszystkie były wartościowymi pozycjami, które w pozytywny sposób kształtowały nasz sposób myślenia i wyobraźnię. Były dostosowane do naszego wieku i zapisały się bardzo wyraźnie w mojej pamięci. Dlatego bardzo ubolewam nad faktem, że lista szkolnych lektur w szkole podstawowej tak bardzo uległa zmianie na przestrzeni tych dwudziestu kilku lat... Ale to jest temat na inny raz. Dziś nie o lekturach, a o książkach ogólnie. O wartościowych książkach dla dzieci, które powinny znajdować się na ich półeczkach. I stąd właśnie pomysł na nowy cykl pod tytułem "KSIĄŻECZKI NA PÓŁECZKI", w którym chciałabym co jakiś czas prezentować Wam moje pomysły na pozycje dla dzieci, zwłaszcza przedszkolaków, warte kupna. Będą to książki polskich i zagranicznych autorów, opowiadania i wiersze, książeczki edukacyjne. Wszystkie oczywiście w ciekawej oprawie, ponieważ, jak przystało na blog wnętrzarski, zwracam ogromną uwagę na okładkę i grafikę książki - pamiętajmy o tym, że książki mogą, i powinny, stanowić w pokoju dziecięcym piękną dekorację.
 
Ula ma 4 lata, ale kiedy się urodziła, od pierwszych dni zaczęliśmy czytać jej bajki. Właściwie mogliśmy czytać jej nawet codzienną prasę - chodziło o to, aby od początku słuchała naszego głosu, tonu charakterystycznego dla czytania. Chcieliśmy również, aby ten głos i proces czytania zapadł jej w podświadomość i sprawił, że również pokocha książki. I wiecie co? UDAŁO SIĘ! Choć po nieprzespanej nocy z ledwością potrafiłam zapanować nad sennością, co dzień czytałam jej chociaż jedną bajkę, a ona słuchała... i słucha do tej pory. Prawdopodobnie był to dla niej tak ważny czas, że dzięki temu książki nabrały dla niej niezwykłego znaczenia. Nawet jako kilkumiesięczny bobas, nigdy nie zdarzyło się, aby książkę podarła, pogniotła. Jej maleńkie paluszki zgrabnie przekręcały karteczki, a oczy błądziły po rysunkach z ogromnym zaciekawieniem. Kiedy miała 10 miesięcy prosiła mnie, na swój sposób, aby po klika razy czytać jej jedną ze stron książki o rodzinie. Zamiast kupować jej nową zabawkę, kupowałam nową książeczkę, a Ula za każdym razem reagowała z taką samą radością. Od razu przechodziłyśmy do czytania. Uważam to za największy sukces w moim życiu :) Teraz zdarzają się z tego tytułu śmieszne sytuacje, bo kiedy kupujemy książeczkę dla innego dziecka, a Ula wypatrzy ją w domu, jest od razu jej pierwszym czytelnikiem, a właściwie oglądaczem - to silniejsze od niej ;)

Myśląc nad nowymi pozycjami, które mogą dołączyć do jej biblioteczki, w pierwszej chwili pomyślałam o Marii Konopnickiej, która w niezwykły sposób potrafiła opisać dziecięcy świat i zamknąć go w wierszach i opowiadaniach. Kto z nas nie pamięta "Stefka Burczymuchy", "Na jagody", "O krasnoludkach i sierotce Marysi"? Ja, w czasie ręcznego prania, często recytowałam Uli "pucu, pucu, chlastu, chlastu, nie mam rączek jedenastu...";) Ona była tym wierszykiem tak zachwycona, że już w wieku dwóch lat znała go na pamięć :D  

Znalazłam więc kilka książeczek dostępnych w sklepach internetowych i księgarniach, które mogą przypaść Wam i Waszym pociechom do gustu. Posiadają piękną okładkę z rysunkami z dawnych lat i to jest ich dodatkowy, ogromny atut.  










1 23 , 4 , 5 , 6 , 7 , 8 , 9 , 10 , 11 , 12 , 13 , 14 , 15




Na aukcjach są dostępne również używane, stare książki Konopnickiej i innych autorów, które chętnie kiedyś kupię dla Uli :)

A Wy co myślicie o takim powrocie do dawnych lat i o książkach, które mimo nowości noszą znamiona vintage? 
Chętnie poczytam o Waszych doświadczeniach w dziedzinie dziecięcych książeczek i czytania ich.


POZDRAWIAM SERDECZNIE,
Sylwia

7 komentarzy:

  1. Myślę, że te dzieci którym się czyta są szczęśliwsze,(bo mogą przytulić się do mamy i słuchać głosu najważniejszej osoby) mają lepszą pamięć, większy zasób słów i większą wyobrażnie, a to napewno przyda się w szkole. To wspaniale, że czytasz swojej córce, niektórzy rodzice wolą włączyć bajkę i mieć spokój. Ja swoim dzieciom bardzo dużo czytałam i nigdy nie miały problemów w szkole, a książkę na jagody czy o sierotce Marysi pamiętam ze swojego dzieciństwa. Pozdrawiam Iwona J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie takie same obserwacje :) Moja córka ma o wiele większy zasób słów niż jej rówieśnicy, zaczęła mówić kiedy miała rok i do tego ma znakomitą pamięć. Czytanie to rewelacyjna sprawa, a przy takim entuzjazmie dziecka radość z efektów jest nie do opisania. Wkrótce nowe, ciekawe pozycje, więc zapraszam serdecznie i pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Ja będąc w antykwariacie kupiłam sobie kilka książek - takich dla dzieci z cudnymi ilustracjami Jan Marcin Szancera :) rozkoszne !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja właśnie do tych starych, czytanych dziesiątki razy, mam największy sentyment. Czasami można je kupić za grosze. Uwielbiam antykwariaty - to takie małe skarbce dla niektórych osób :) Pochwal się koniecznie nimi na blogu. Chętnie zobaczę :)

      Usuń
  3. Mój Jaś również ma 4 lata i od "maleńkości" czytam mu książki głównie na dobranoc. I choćby był nie wiem jak zmęczony wieczorem to czytanie jest obowiązkowe i nie pozwoli go nigdy pominąć. Czytamy różne książki, "naukowe" atlasy o roślinach, zwierzętach. Ma już niesamowitą wiedzę, ostatnio byliśmy w ZOO i autentycznie robił "wykłady" innym odwiedzającym o fenkach, surykatkach, rybach. Coś fantastycznego. Interesują go książki o samochodach, technice, bajki - mniej ale czasem również o jakąś poprosi. Zasób słów ma jak na 4 latka- niesamowity, wypowiada się całymi zdaniami. Widzi, że my też czytamy, dla nas wszystkich to naturalne. Mam całe pudło starych książek z mojego dzieciństwa, narazie schowane ale czekają na swój czas. I też jestem dumna, że moje dziecko darzy książki miłością. Pozdrawiam. Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coco Chanel zwykła mawiać, że jeśli miałaby córki obdarowywałaby je książkami właśnie, bo są najcenniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek posiadała. Beata, widzę, że wiemy obie doskonale, że miała 100% racji ;)

      Usuń
  4. Uwielbiam czytac takie wpisy :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdą motywującą opinię :)